wtorek, 25 sierpnia 2015

nasza jesień z zezuzulla


















jestem przekonana, że teraz to już na pewno wyczekujecie pięknej, polskiej, złotej. te jesienne acz energetyczne kolory zrobiły niejednemu apetyt na chłody. wszystko za sprawą marki zezuzulla.  Emilia, estetka, blogerka klik, właścicielka i kreatorka marki, a przede wszystkim mama wspaniałego Julka (ach, te Julki!), z pasją tworzy kolekcje dedykowane szalonym dzieciakom. a czego potrzebują szalone dzieciaki w ubraniach? wygody i stylu! przyjazne materiały i  fasony oraz odrobina wyrazistości co by osobowości nie przyćmić. jednak bez wątpienia zezuzulla to marka wysoce rozpoznawalna choć minimalistyczna. charakterystyczne, zezuzull'ove printy można rozpoznać na pierwszy rzut oka. my uwielbiamy!

wszystkie ubranka - zezuzulla

buty - 10is

poniedziałek, 24 sierpnia 2015



nosweet aw 15/16
born to be wild

prawdziwy facet chadza własnymi ścieżkami,
prawdziwy facet jest zadziorny i butny, 
prawdziwy facet ma dziary i zadrapania,
prawdziwy facet jest zupełnie, ale to zupełnie niesłodki….











nosweet to najwspanialsza bawełna, która stała się znakiem rozpoznawczym marki. z każdym sezonem wiemy czego się spodziewać. przyzwyczajeni do tej jakości możemy być pewni, że każda kolejna kolekcja nie nabije nas w butelkę, a zmiany mogą jedynie popędzić na jeszcze wyższy szczebel, choć ja się zastanawiam jak to możliwe, a jednak…
spośród minimalistycznych printów i princików każdy co sezon jest w stanie wybrać coś dla siebie. sesja promująca ową kolekcję autorstwa Krzysztofa Opalińskiego jest magiczna. jak jak uwielbiam kiedy marki dbają o całą otoczkę, kiedy starają się zbudować zwarty wizerunek. to świadczy o tym, że poważnie podchodzą do sprawy, szanują nas klientów, dopieszczają nasze zmysły bo wymagający klient musi dostać "whole package". nie będę się tu rozpisywać o markach, które próbują się kreować jedynie ceną, a nic więcej za tym nie idzie.
w tej kolekcji wyjątkowo pokochałam nowe fasony, bo one jakby na J skrojone. bluzki, bluzy, spodnie… czuję, że w tym sezonie chłopcy zostali bardziej zauważeni, choć oprócz sukienek (ale kto bogatemu zabroni) wszystkie fasony zawsze są unisex to jednak niuanse sprawiają, że chłopcy mogą wyrwać więcej niż pół kolekcji. ja, mama, chłopaczycha typowego, cieszę się, że coraz więcej marek idzie tym tropem. dla mnie…bomba!

bluzka - nosweet

spodenki - h&m

podkolanówki - mrugała & many mornings  

buty - nike roshe
podpisana wyprawka przedszkolaka


słyszycie dzwonek? uwaga, rozbrzmiewa coraz głośniej i jest już prawdopodobnie ostatnim! odliczanie...czas…start! lada chwila przedszkolaki rozpoczną edukację i zabawę, a odpowiednia wyprawka ma im to ułatwić. 



na liście rzeczy wymaganych przez Julka przedszkole pojawił się worek z materiału, w którym ma znajdować się zapasowa bielizna. wymagane oczywiście jego odpowiednie oznakowanie. w tym przypadku wszystko jasne, a taki spersonalizowany worek (lub plecak) można zamówić na stronie paquet.


kolejnym wymaganym punktem jest poduszeczka i kołderka. Julek nalega na poniższy zestaw pink no more i chyba będę musiała spełnić jego życzenie choć w domu troszkę będzie go brakować. prababcia postara się uszyć coś specjalnego i może uda się przekonać mojego przedszkolaka do zamiany, ale jego komfort jest najważniejszy i decyzja pozostaje oczywiście w jego gestii. jak klamka zapadnie będziemy to "podpisywać".



początkowo wymaganie piżamy wydawało mi się przesadą. przecież legnąć na drzemkę w ciągu dnia można tak po prostu w ubraniach. sens zrozumiałam nieco później i już jestem wdzięczna wychowawczyni, że chce jej się chcieć przetrwać dwukrotne przebieranie gromadki, raczej gromady, dzieciaków… chapeau bas. pozytywny aspekt towarzyszący tym czynnościom to oczywiście nauka samodzielnego ubierania. dodatkowo wyobraźmy sobie sytuację, że do południa dzionek spędzamy na dworze. wiadomo, że czysty nikt z tego nie wychodzi. chyba jakoś tak nie wypada leżakować na brudaska w placówce edukacyjnej choć osobiście radykałem nie jestem. nasze ulubione piżamki  pochodzą ze sklepu h&m.


plecak, mimo iż nie jest koniecznością, każdy przedszkolak raczej posiada. plecak, który chciałabym Wam rekomendować jest marki dwell studio. Julek jest jego posiadacze od zeszłego roku kiedy to otrzymaliśmy go w ramach akcji sklepu mamissima blogerzy for christmas. do tej pory sprawuje się idealnie. szczegółowo pisałam o nim tu.


dodatkowy worek warto mieć. więc mamy. ten worko-plecak pochodzi z zestawu podpisane.pl.


całą wyprawkę można estetycznie i wygodnie oznaczyć  spersonalizowanymi produktami podpisane.pl. rozpisywałam się o nich tu więc tylko przypomnę, że wszystko jest genialnie pomyślane, trwałe i estetyczne.









mamy i polecamy




1. śniadaniówka skip hop - np. tu

2. bidon skip hop - np. tu

3. oraz 6. najlepsza pod słońcem bielizna! jakość i krój nie do pobicia! gacie z tesco też mamy ale naprawdę warto poznać nosweet

4. śniadaniówka tum tum - np. tu ;)

5. plecak kanken mini - tu

7. kapcie superfit - np. tu

8. oraz 9. skarpetki happy socks kids są genialne! poza szalonym, szczęśliwym wyglądem są jakościowo świetne. przede wszystkim są miękkie i nie uciskają nóżek, a jednocześnie świetnie trzymają się na stopie - np. tu



dla przypomnienia podrzucam kilka praktycznych wskazówek, którymi warto się kierować przy doborze przedszkolnej garderoby:

- buty zapinane na rzepy będą lepsze bo dziecko sobie z nimi łatwiej poradzi

- ubrania zapinane na suwak (a nie na guziki) będą łatwiejsze w obsłudze dla malucha

- dres zamiast np. jeansów będzie najwygodniejszy



jako uzupełnienie tematu głównie chłopięcej wyprawki przedszkolnej polecam mój wcześniejszy wpis….oooo tu.


niedziela, 16 sierpnia 2015


na wakacjach sobie jesteśmy!

a właściwie to sobie byliśmy. wszystko co dobre szybko przemija, choć powroty do rzeczywistości nie są wcale takie złe. prawdę mówiąc to moja rodzinka dość szybko męczy się wyjazdami i zaczyna tęsknić za domowymi pieleszami. jednak kiedy mija parę dni to znowu by się gdzieś wybyło. cóż, w naszym przypadku będziemy musieli troszkę poczekać na kolejne sposobności.
zapraszam Was do obejrzenia kilku wakacyjnych kadrów. nie jest ich za wiele, ale uchylają tyci rąbek naszych wakacji, które spędziliśmy częściowo w Hamburgu, a częściowo w Sopocie.

























tak, tak… Julko to zdecydowanie synunia tatunia ;)


po-wakacyjnie mogę stwierdzić, że bez poniższych przedmiotów to się nie ruszam dalej niż parę kroków.



1. pink no more mamina torba, którą dość wyczerpująco opisałam już jakiś czas temu tu 

2. pink no more chusta bambusowa
tego produktu nigdy wcześniej nie miałam okazji użytkować. do tej pory zadowalały mnie muślinowe chusty, które używaliśmy pełne trzy lata. bambus, muślin, muślin, bambus jakoś te produkty wydawały mi się pochodne. nic bardziej mylnego. wprawdzie oba "wynalazki" są genialne, ale obecnie przechodzę bambusową fascynację. wiem z pewnego źródła, że pinkowy bambus przerasta jakościowo te innych marek. jest mięsisty i nie "kulkuje się" ani ciut!
jeśli chodzi o funkcjonalność to długo by wymieniać, ale co tam, podejmuję się tego! ;)
- chłodzi więc jest idealny by śpiącego w upale malucha delikatnie nakryć i ochronić przed słońcem
- grzeje w letnie wieczory
- może służyć jako zacienie wózka
- świetny jako delikatna przytulanka dla malucha
- da sobie radę jako kocyk piknikowy, plażowy
- idealny jako ręcznik!
- szybko schnie
- po praniu wygląda jak nowy i nie wymaga prasowania
- stylistyka, kolorystyka, design… to nie wymaga komentarza bo  widać przecie, że miodzio
- rozmiary ma imponujące bo wygodne, idealne 120x120. za to po złożeniu mieści się w dłoniach a miejsca w torebce, wózku, bagażu zajmuje tyle co nic!

3. pink no more kocyk, kołderka, poduszka, mata… idealna alternatywa dla wszędobylskiego minky.
z kocykami to każdy chyba wie co robić więc darujcie mi wyliczanie tym razem...

4. alfi - termos z dziubkiem, no taki bidon znaczy się termosowy. pisałam o nim zeszłej jesieni i zimy. napiszę i latem bo jak się w takie upały ocucić kiedy zamiast wody zupa w butelce? tylko termos może uratować. żeby go wyszperać trzeba by poguglować bo nie mam pojęcia jakie sklepy mogą mieć alfie w ofercie. ja Julka kupiłam oczywiście w moim ulubionym firsthandzie tkmaxx.

5. czuczu - nie ma chyba dziecka i rodziców co by Czuczu nie znali. kultowy, polski produkt. kompaktowe zagadki czuczu 3-4 umilały nam podróż czy dawały chwilę oddechu na kocyku podczas dość intensywnego plażowania. 

6. J.L. Childress - mój zeszłoroczny zakup i w tym roku sprawdził się idealnie. w poszukiwaniu "lodówki" kierowałam się jej małymi rozmiarami ale i pakownością. dodatkowym atutem były uchwyty bo zazwyczaj zawieszałam ją na rączkach wózka. w tym sezonie zamiast butelek, pojemnik przechował nam trzy puszki napojów i wcale nie były to małe piwa, o nie! 

7. maclaren - quest denim! nasz niezawodny wehikuł! napomknęłam o nim kiedyś tu. wakacje bez wozu oznaczają krótki wieczór i w ogóle raczej tylko siedzenie na zadku. rodzicu nawet czterolatka, jeśli chcesz być niezależny na wakacjach to musisz mieć jakiegoś woza!

i jeszcze odzieżowe to & owo:

- kurtka - mini rodini genialna i raczej chodzi mi o jej jakość, funkcje

- szara chusta - wayda kurcze, głupio, ale muszę się powtórzyć…genialna! na dekadę jak nie więcej!

- szara bluza w samochody - h&m (dostępna tylko w sklepie stacjonarnym)

- czarne spodnie dresowe - gray label 

- koszulka w kanapki - indikidual

- krótkie spodenki niebieskie - bobo choses

- krótkie spodenki krokodyle - mini rodini

- bluzka w paski długi rękaw - carry (zeszłoroczna wyprzedaż)

- koszulka w paski krótki rękaw - gray label

- krótkie spodenki szare z miśkiem - mini&maximus

- tenisówki - vans

uffff. to by było na tyle ;)


tym, którzy jeszcze się wakacjują udanych urlopów życzymy!