wtorek, 22 lipca 2014

focus na stopy
 feiyue & collegien 

ostatnio urzekła mnie pewna marka obuwnicza, a mianowicie francuska firma Feiyue. to alternatywa dla Vans'ów jak bym miała przyrównać do bardziej popularnego obuwia. Feiyue w języku chińskim oznacza "iść na przód", co dosłownie i w przenośni jak najbardziej pasuje do fashion marki obuwniczej. niech o jej klasie  świadczy współpraca z magazynem MILK. dzięki niej powstały ciekawe modele tych tramapko-tenisówek. mój wybór padł na na klasyczny model na rzepy i za kostkę w neutralnych kolorach, który będzie miał za zadanie służyć  głównie jesienią. obecnie można jeszcze poprzebierać w przecenionych modelach np. tu.

muszę wspomnieć o niebańskich skarpetkach kolejnej francuskiej marki Collegien. skusił mnie głównie kolor, na który polowałam od roku oraz bardzo pochlebne opinie wśród użytkowników. muszę przyznać, że jakość jest rewelacyjna. mięsiste, a w dotyku jak jedwab. zobaczymy jak po praniu. w Polsce dostępne tu.








modele Feiyue with MILK on the rocks





koszulka - miszkomaszko  /  spodenki - gray label

sobota, 19 lipca 2014

stare miasto młode duchem 

mówi się o tym przepięknym mieście, że to Wenecja północy. ponad sto mostów na Odrze robi wrażenie. niestety nie zawitamy nad rzekę w naszej fotorelacji bo nóżki tam Julka nie poniosły dzisiaj. możecie się za to dopatrzeć mix'u bogatej historii, czasów prl'u i nowoczesności w wydaniu zakrawającym o kicz. tu ciągle coś się dzieje, tu szybciej płynie w żyłach krew. to miejsce artystycznych, niepokornych dusz. 
Wrocław. kocham to miasto.







różowa kamienica, ostatnie piętro. mieszkało się tam i człowiek jakiś szczuplejszy był wtedy ;)





























koszulka - popupshop

spodenki - pola&frank

sandałki - salt water

plecak - anny who

termoopakowanie - j.l.childress



środa, 16 lipca 2014


why i love my quest. maclaren quest

na wstępie musimy ustalić jedno - maclaren to wózek miejski i nieporozumieniem jest oczekiwanie od niego mocy czołgu, a najlepiej jakby się by sprawdził idealnie w górach, na plaży czy może na śniegu. betonowa dżungla to jego naturalne środowisko. 
w porównaniu z innymi mamami chyba nie mam za dużego doświadczenia "wózkowego". krótko użytkowałam wózek Quinny, ale miał pompowane koła więc to inna kategoria. potem był maclaren XLR, z którego generalnie byłam zadowolona, ale teraz kiedy mam model Quest jestem w siódmym, wózkowym, niebie. 
szukałam wózka mniejszego niż XLR, a równie dobrze wyposażonego. a dodam tylko, że wózek jest nam niezbędny po prostu i jeszcze długo będzie bo wybywam pieszo z Julkiem na całe dnie.

względy wizualne są dla mnie bardzo ważne. ten model w wersji denim jest dla mnie ideałem. cienki, prosty, aluminiowy stelaż przywodzi mi na myśl industrialne skojarzenia, a jeansowe siedzisko ze skórzaną naszywką to w moich oczach elementy boho. jakość jest bezdyskusyjna. taki mix spełnia moje estetyczne oczekiwania.





























teraz kiedy jesteście po porcji zdjęć mogę zacząć wyliczankę.

about maclaren quest:

- lekki, bardzo lekki stelaż (jak na taki wózek) bo ok 6kg, nawet ja go wraz z pasażerem przenoszę.

- mały, zwrotny (lubię mieć przednie kółka "na luzie"), bez problemu mieści się w naszym małym bagażniku. prowadzi mi się o niebo lepiej niż xlr.

- zależało mi aby oparcie się rozkładało, bo Julek jeszcze lubi sobie zrobić drzemkę podczas długiego spaceru, a potrafimy być cały dzień poza domem. no i właśnie ten model ma rozkładane na płasko oparcie. 

- niskie siedzisko, na które Julek sam może się dostać. podoba mi się również, że można je powiększyć i wtedy powierzchnia "łóżeczkowa" jest naprawdę wygodna. 

- pałąk, a właściwie jego brak to atut. wcześniej mieliśmy dokupiony uniwersalny pałąk (maclaren już nie produkuje) bo maluszkowi lepiej się z nim siedziało. obecnie wygodniej jest bez niego kiedy Julek zmienia zdanie zbyt często czy chce jechać wózkiem czy nie. 

- rączki - a mianowicie dwie osobne, a nie jedna w całości, to dla mnie atut. wprawdzie nie bardzo wychodzi w takim układzie prowadzenie wózka jedną ręką i drugą trzymanie telefonu i gadulenie (niestety trzeba się zatrzymać :P), za to jakże jest przez te rączki obwieśny! obwiesić można siatami, że ło! 
mała uwaga w związku z tym - jeśli nie ma w wózku pasażera, oparcie jest rozłożone, a rączki są sporo obwieszone, wózek może się przewrócić. mi się to bardzo rzadko zdarza bo już podświadomie wiem jak balansować ciężarem. jeśli jest pasażer to nie ma opcji wywrotki. no chyba, że  by toną obwiesić :P

- budkę można dodatkowo powiększyć co jest przydatne kiedy świeci słońce, a Julek sobie drzemie (kiedy nie śpi to nie pozwala rozkładać budki w ogóle jeśli nie pada, ale wtedy mam dodatkową przestrzeń na upchnięcie swoich gadżetów :P). w poprzednim modelu dodatkowo używałam parasolki latem, ale obecnie Julek nie akceptuje.

- 5-punktowe pasy to już nic specjalnego, a standard. przyznaję, że rzadko u nas są zapinane prawidłowo czyli mocno ściągnięte na ramionach. zazwyczaj są mocno poluzowane lub w ogóle nie są założone bo Julek sam wyciąga z nich ręce. Jest dużym chłopcem i ma swój stajl jazdy. zimny łokieć musi być :P

- poszycie jest całkowicie zdejmowane. w tym egzemplarzu jeszcze nie prałam, ale w poprzednim wielokrotnie i bezproblemowo. 

- w komplecie jest folia przeciwdeszczowa, bardzo fajna folia, taka na stelażu.

- dodatkowy zakup do wózka to cup holder, ale do dziś zapominam go zamontować w tym egzemplarzu.

- do wózka dołączony jest pas, na którym można nosić na ramieniu wózek po złożeniu, ale ja go zdemontowałam, bo jest mi bezużyteczny. na wyjazdy mam specjalny maclarenowy pokrowiec z uchwytem.

- hamulec zespolony na oba koła - prosty myk opatentowany przez maclarena. mnie czasami zawodzi, ale kto by tam aż tak się czepiał :P ;)


czego mi brakuje ?

w zasadzie niczego. bo jest to "parasolka", podkreślmy "PARASOLKA" rewelacyjna. no jakbym miała w doskonałość ją pchnąć to bym nie pogardziła amortyzacją kół i wtedy byłaby perfecto, ale obejdzie się.
no dobra, jeszcze nie zaszkodziłoby gdyby miała pięć razy większy kosz na zakupy, ale hello! czy on kiedykolwiek jest wystarczający?  



 to był zupełnie luźny zbiór moich spostrzeżeń na temat mojego wózka idealnego, który przypadkiem posiadam. nie tam żaden test. i radzę brać poprawkę bo ja jestem prawie zaślepioną wielbicielką marki i podejrzewam, że nie przeszkadzałoby mi nawet gdyby koło odpadło :P
a najbardziej to mnie cieszy, że Julek jest zadowolony ze swojego mobila. 

a na Julku:

koszulka - mini&maximus 
marka, którą w Polsce prowadzi sklep cocoshki.pl

spodenki - lindex
jakoś ostatnio lubuję mego syncia w tych zgniłozielonych bojówkach

sandałki - salt water