czwartek, 25 lutego 2016

kolekcja wspomnień

Strasznie sentymentalna ze mnie osobniczka. Typowy chomik. Odgruzowywałam się w życiu kilka razy, ale ulga nigdy nie trwała długo. Szuflady, szafki, schowki ponownie zapełniały się stertą "potrzebnych do życia" przedmiotów. A to piórnik popisany głupawą korespondencją podczas lekcji, a to stare notesy czy zabawki z kinder jaja od kuzyna, który miał podwójnie, połamana ekierka bo miała fajną naklejkę od przyjaciółki, którą przywiózł jej tata z dedeerów. Wszystkie tego typu rzeczy zbierane latami to dla mnie wartość sentymentalna. Jednak w rzeczywistości niezbyt często odkurzałam w pamięci związane z nimi chwile. Dziś praktykuję względny umiar.








Kiedy pojawił się Julek oszalałam na punkcie wszystkiego co jego dotyczy. Ocknęłam się w momencie kiedy mój roczniak miał trzy kartony suwenirów i kilka tysięcy zdjęć z lustrzanki podobnych niczym ksero. Cóż w takim razie może jeszcze czas przynieść... Życia nie starczy na przeglądanie tych tzw. pamiątek. Postanowiłam się opanować. Przecież nie jest możliwe bym zebrała kiedykolwiek wszystkie obrazki przez niego namalowane, każdy ścięty pukiel włosów, każdą koszulkę pachnącą jego ciałkiem, każdy bucik, w którym stąpnął. Kompromisowym rozwiązaniem są dla mnie zdjęcia. Staram się nie gromadzić, a fotografuję nas i przydarzające się chwile, rysunki, wyczyny, pokój, mieszkanie, ubranie. Wszystko co  będzie kiedyś przypominać nam, jemu, dany etap życia. Bardzo lubię wracać do mojego albumu z najmłodszych lat. Te zaledwie kilkadzięsiąt zdjęć tworzących jeden album to moje całe dzieciństwo. Dziś definiuję się właśnie dzięki niemu. Innych wspomnień właściwie nie mam. Zdjęcie na kucyku w spodniach w kratkę to kilka różnych opowieści. O innym kucyku, który ugryzł mojego kolegę udo, o tym jak bałam się przez to wsiąść na tegoż, o tym jak letnie portki w kratkę założyłam w zimie do kozaków, o kozakach w stylu "relaxy", przez które płakałam bo brązowe były i zamek się w nich zacinał.... 
Wybawieniem dziś telefon, na który tak psioczę, że kradnie czas. Towarzyszy nam w wielu chwilach i bez obaw, że klisza się skończy. Tak więc galeria pana piccasiątko uwieczniana jest na bierząco, jego pierniki, budowle lego, baba z piasku, dobry humor tu i teraz, kolekcja robotów, przyjaźń z Hubertem, kozopies, prezent od taty, spacer po lesie, ulubione lody czekoladowe,  pokój,  wizyta u taty w pracy, piknik u cioci Kasi, fascynacja koparką, jego modna mama ;P, jej pierwsza tarta, jej ukochane konwalie...












Pierwsza pamiątka gotowa. Skondensowane w jednym miejscu wspomnienia codzienności. Aby wykonać taki piękny album jaki sprawiło nam Instabook musicie posiadać konto na instagramie. Moje od kilku lat wypełniam kadrami. Długo czekałam na taki produkt. Nasza piękna insta książka to wersja - album - powiększona o 10 stron i jestem zachwycona jego formą!

Kochani, pod tym linkiem > rabat instabook < można pobrać kod zniżkowy na instabook'a



5 komentarzy:

  1. rewelacyjna! idealnie pasuje do waszych klimatów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem wielce sentymentalna, robię miliony zdjęć, przez które później nie mam miejsca, kręce tony filmików i zbieram wszystko co się da. Jeszcze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super produkt, ja też robię pełno zdjęć

    OdpowiedzUsuń