wtorek, 5 maja 2015


family portrait

przyjaciele to rodzina, którą sami wybieramy. czasami towarzyszy nam "od pieluchy", a czasami na przykład od czasów studenckich. prawdziwe przyjaźnie przetrwają wiele i najpewniej będą nam towarzyszyć, mniej lub bardziej intensywnie, już do końca życia. przetrwają wzloty i upadki, a szczególnie wzloty. szczególną próbą więzi może okazać się etap macierzyństwa. choć etap to złe określenie. przeobrażenie się w rodziców może być dość sporym wyzwaniem dla niektórych przyjaźni. po części stajemy się wtedy po prostu już zupełnie innymi ludźmi. tak, tak, macierzyństwo potrafi zrobić kleik ryżowy z mózgu i wcale nie stwierdzam tego złośliwie. i've been there. a że nie wszyscy na raz się w tych rodziców zmieniają więc rozbieżność w postrzeganiu świata gwarantowana. 
nadchodzi jednak w życiu moment kiedy większość znajomych dzieci już posiada. dzieciate przyjaciółki, koleżanki zmieniają się w ciocie kwoczki. wzruszenie ogarnia kiedy się widzi jak takie ciocie wspólną gromadką zarządzają. jedna noski wyciera, druga karmi, kolejna zabawia, a jeszcze inna pilnuje tej nie zawsze, a raczej zawsze niesfornej bandy. serdeczność, troskę i wyrozumiałość widać jak na dłoni. może to uczucia względem tych naszych wspólnych dzieciaków, a może kurtuazja. najważniejsze, że szanujemy się wzajemnie jako mamy. wszelkie inne animozje tracą na mocy. dla kwok priorytetem są dzieci. no więc zdarza się, że mając pewne, swoje obserwacje na temat dzieci dzielimy się nimi w dobrej wierze. nigdy z własnego poirytowania, bez głębszej znajomości zagadnienia i zwątpienia  w rodzicieli. dzieci to cząstki nas. te najcenniejsze. zrozumiała jest więc nasza nadwrażliwość na ich punkcie. cudze nigdy nie będzie nasze, a nasze cudze. nie mierzmy więc innych własną miarą bo nie jest ona wyznacznikiem doskonałości. nie wątpmy i okażmy wyrozumiałość innym dzieciom i ich rodzicom. okażmy im troskę, a nie irytację o ile chcemy zachować dzieciatego przyjaciela przy sobie bo gwarantuję, że zbyt obcesowa ingerencja w cudze życie sprawi jedynie, że osoba pouczana już raczej nie zazna komfortu w waszej/naszej obecności. 
no więc jeśli już się uda nam przetrwać rodzicielskie zwady na tematy najwyższej rangi czyli macierzyństwa to nasze dzieci mają szansę by kontynuować te bezkrwiste rodzinne więzy. to wspaniałe kiedy nasz dzieci mogą dorastać z dziećmi naszych przyjaciół. i właśnie to widać na poniższych zdjęciach.






























4 komentarze:

  1. Jak klimatycznie (a nawet trochę blokersko!)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisane! Wirtualna piątka :))
    Ja niestety straciłam przyjaciółkę gdy i u mnie pojawiło się dziecko ale nowe osiedlowe mamy są ekstra i panuje tu taka atmosfera jak w opisie wyżej. Takie osoby są nieocenione :)

    PS. ten zestaw grający z cymbałkami to janod? jak grają cymbałki? bo by mamy z djeco i cierpią uszy :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      dzięki za opinię :*
      tak to janod i średnio bo nie są dźwięczne, ale jakby puste. to samo z tą mini perkusją. z dzieciństwa pamiętam inne dźwięki.

      Usuń