czwartek, 5 lutego 2015

 our tiny, happy home

mały metraż rodzinnej przestrzeni życiowej nie musi być koszmarem. no w każdym bądź razie zawsze może być mniejszym. małe mieszkanie sprzyja twórczym inicjatywom i bywa inspiracją dla wielu ciekawych rozwiązań (niestety takich też, o których niekoniecznie marzymy:P;)).
w dobie kiedy ceny mieszkań dochodzą wręcz do absurdu mini-metry są pożądane. tak przy okazji to pamiętam czasy kiedy mieszkanie kosztowało mniej niż używane auto, no a teraz kosztuje wielokrotność nowego. ech. zrobiło mi się teraz dość łzawo i nostalgicznie (chlipię teraz nad kredytem buuuu). ale wracając do obecnej rzeczywistości to liczy się każdy zaoszczędzony, solidnie wyceniony, metr. dlatego jeszcze bardziej istotny jest rozkład mieszkania i niemarnowanie żadnego centymetra. 
jeszcze nie tak dawno na rynku deweloperskim poszukiwana kawalerka mieściła się w przedziale między 40 a 50 metrów, a trzy pokoje zaczynały się od 70 metrów wzwyż. trend się zmienił, oczywiście ze względów ekonomicznych. więcej mniejszych izb byle by każdy z domowników miał swoje cztery…kąciki. i ja z moją familią mieścimy się w tym tryndzie. bardzo lubię nasze ciupinkie mieszkanie z przedziału 40-50 metrów, choć nie pogardziłabym 20 dodatkowymi. za to  śmiało mogę się "chwalić", że mam M3, choć to nie wybryk dewelopera, bo to takie ponad półwieczne budownictwo,  lecz mój.
jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. musi się polubić. na pewno pomoże w tym wygodna aranżacja wnętrza. bo przede wszystkim ma być funkcjonalnie.
chcę się podzielić moimi sposobami na "okiełznanie" serca naszego domu. nic odkrywczego, na czuja zastosowane i sprawdzone przeze mnie choć przed nami wciąż wiele do zrobienia własnymi siłami.

1. kolor biały

ściany - kolor powszechnie postrzegany jako zimny. do niedawna rzadko spotykany we wnętrzach. była moda na "wściekłe" ściany, była na beżowe, była i na mazane tynki ozdobne, a teraz najtańszą śnieżką można osiągnąć dość ekskluzywny efekt. sama długi czas postrzegałam biel jako kolor szpitalny. skandynawskie wnętrza są jednak dowodem na to iż można biel zaaranżować na wiele sposobów. ja oswajam i ocieplam biel drewnem i cegłą. jednak nie wspominam o bieli dlatego, że teraz jest popularna, a ze względu na jej cudowne, magiczne właściwości. dzięki niej można  optycznie zyskać przestrzeń. w naszym mieszkaniu biel dała efekt dalekiego horyzontu. może poniosło mnie teraz, ale efekt jest niesamowicie zaskakujący. powstała głębia. choć mamy sufit 2,80 m więc to też swoje robi w tej kwestii. dodam, że całe mieszkanie pomalowane jest na biało. no co ja się miałam rozdrabniać i kombinować w tych naszych dziuplach. 

meble - połączenie w jednym, dość niedużym (niecałe 20m2 w prostokącie) pomieszczeniu najważniejszych funkcji jest wyzwaniem, ale jest wykonalne. zapomnieć można jednak o typowych meblach pokojowych jeśli chcemy by kuchnia była w pełni wyposażona. kuchennym meblom trudno ukryć ich prawdziwe oblicze mimo starań. ja chciałam by jak najbardziej wtopiły się w ścianę, nie zajmowały optycznie przestrzeni. zrezygnowałam z modnego połysku, który dodatkowo podobno powiększa przestrzeń, bo miałam wrażenie, że za bardzo będzie będzie rzucać się w oczy i po prostu nie miałam ochoty przeglądać się w meblach (w końcu mogę powiedzieć, że cały dzień przebywam w kuchni;)). matowa ściana, matowe meble. fronty są symetryczne, i służą jako maskownice dla sprzętów agd raz szuflad wewnętrznych.
niestety przy jeśli decydujemy się na kolor biały aby był przewodnim trzeba pogodzić się z tym, że są jego różne odcienie. mi początkowo nie było łatwo.


2. sprytne agd

na nadmiar nie cierpię, ale mam wszystko co mi potrzeba. no dobra, jeszcze marzę o thermomix'ie. someday. jeśli chodzi o "grubsze" sprzęty to zdecydowałam, że najlepiej w naszej sytuacji sprawdzi się sprzęt pod zabudowę (choć lodówka Smeg kusiła, oj kusiła, ale się nie zmieściła). wybór jest niestety zdecydowanie mniejszy niż przy tradycyjnej formie. lodówki pod zabudowę są wewnątrz niezbyt "atrakcyjne", choć sądząc po cenach można by spodziewać się cudów. moja zmywarka to "sześćdziesiątka" co by wygodnie było. polecam wersję z trzema szufladami. o niebo wygodniejsza niż z dwoma. jako, że gotuję w pokoju zdecydowałam się na płytę indukcyjną i okap szafkowy. fajnym rozwiązaniem jest piekarnik z funkcją mikrofali.  wprawdzie ja nie jestem nauczona korzystania z niej, ale czasami mi się przydaje, a nie zagraca blatu. wystarczy, że czajnik i toster się zdradzają. aaaa no i oczywiście pralka! "cześć, nazywam się Justyna i mam pralkę w saloonie". chyba tylko kibelek w livingroomie mógłby to przebić. mały tip co do pralki w pokoju- ważne jest by była dość cicha.

3. podział stref na kuchenną i pokojową

taki podział w "salonie" pojawił się dość naturalnie sam. choć to jednak kuchnia zawładnęła przestrzenią. część "pokojowa" to kanapa, dywan i telewizor. nie ma co tu filozofować. no dobra, dorobię jedynie ideologię do dywanu - to dla dobra sąsiadów z dołu gdyż to ulubione miejsce Julka do zabawy - bo uroku to on nie dodaje, a i optycznie jednak pomniejsza, no ale musiał być. wybrałam najbardziej neutralny, praktyczny i niewłochaty (test Julka - lego i samochody muszą trzymać się podłoża).
część kuchenno jadalniana to cała reszta (raczej resztka). bardzo się cieszę, że udało się zmieścić rozkładany stół. taki koszmarek z ikei za to możemy jadać jak ludzie i to nawet w więcej niż 2 osoby na raz. póki co pełni też funkcję mojego biurka. 

4. odpowiednie proporcje

dobieram optymalne gabaryty...czegokolwiek. czyż nie komicznie wyglądał by u nas stół na 10 osób, fotel prezesa albo donica wielkości wiadra? zdecydowanie nieodpowiednie gabaryty przedmiotów zaburzają proporcje i ukazują nagą prawdę. warto tego pilnować i tak samo odwrotnie kiedy mamy duże pomieszczenia nie kupujmy delikatnych, małych mebli, obrazów itd. bo efekt jaki osiągniemy to efekt mebli dla lalek. wtedy warto postawić na coś masywniejszego. jak tak patrzę to wyjątkiem jest u nas telewizor. ale on to jeszcze z poprzednich włości musiał się tu odnaleźć. teraz mogę śmiało stwierdzić, że "duży pokój" mam na szerokość telewizora. no może jeszcze ze zlewem zaszalałam, ale bardzo chciałam taki bez względu na wszystko. no a czemu mam rezygnować z marzeń tylko dlatego, że mieszkam w dziupli.

5. zbieracki detox

przeszłam. musiałam przejść choć mam zadatki na chomika. czy to wymaga komentarza? no nie upchnę w takiej chałupince za dużo. zawsze mogę upchnąć w chałupie rodziców. a tak serio, to zdecydowanie bardziej się zastanawiam nad każdą rzeczą przybywającą do domu.  uwierzcie mi, że nasza jedyna, średnio imponująca szafa ma luzy. totalny minimalizm osobistych rzeczy. da się żyć. ilość ozdób i bibelotów musi być pod ścisłą kontrolą bo można przekroczyć granicę pomiędzy ozdabianiem, a efektem magazynu lub po prostu graciarnią.
jednak "durnostójek" nie unikam całkowicie. to one nadają charakter, szczególnie dość mało wyrazistemu wnętrzu jak moje. ja uwielbiam grzebać i wyszukiwać swoje skarby w tk maxx'ie oraz w moim ulubionym sklepie klik.

6. światło 

jasne mieszkania zawsze wyglądają na większe. nasze jest dość dobrze nasłonecznione. jednak nie zapomnieliśmy o punktach świetlnych. lepiej ich mieć więcej niż mniej. choć ja się tak rozpędziłam początkowo, że prawie połowa potem została zlikwidowana. panowie elektrycy proponowali nam super modne podświetlenie sufitów, najlepiej na kolorowo. dobry żart. choć chyba inaczej to wyglądało z ich perspektywy.

7. bajzel z klasą


mówiąc wprost - jeśli już nasyfimy, a nasyfimy, to niech to wygląda! no na przykład taki bajzel w kuchni lecz z fajnymi gadżetami  robi się jakiś taki stylowniejszy. i nawet jak ktoś wtedy wpadnie z niezapowiedzianą wizytą to nie dozna szoku. nie okłamujmy się, w małej chacie nie upchniesz syfu za drzwiami (w sumie to pod dywanem można by spróbować) on będzie tuż przed nosem! niech on też zada szyku!
btw. moje zlewiszcze jest idealne by w alarmowej sytuacji służyć pomocną dłonią. pomieści pół mojego dobytku. 




















zalety małego mieszkania (tak dla dodania sobie otuchy) 

1. wszędzie są dwa kroki

2. nie ma opcji zagubienia się gdzieś w komnatach

3. nie ma echa w chacie

4. mniej sprzątania (bez problemu można odkurzać pięć razy dziennie)

5. siedzimy sobie na głowie więc się nie nudzimy


6. niższe rachunki (jakie rachunki? ukrop od ciepła własnego, a dwie żarówki jak światła w las vegas!)

7. nikt nie oczekuje u nas imprezy ;)



"małe mieszkanie może być przytulnym, kojącym nerwy sanktuarium (…). dobra organizacja to sprawa niezwykle istotna, lecz równie ważne są kreatywność i umiejętność dostosowania do różnych warunków (…). "mniej znaczy więcej" - aforyzm Ludwiga Mies van der Rohe'a, duchowego ojca minimalizmu w architekturze, mimo iż nie dotyczył powierzchni mieszkalnej, jest stale bardzo aktualny. minimalizowanie bowiem uzmysławia nam wszechstronność i zalety niewielkiej powierzchni." 


Laura Fraser  "małe powierzchnie"





28 komentarzy:

  1. Trochę się z tymi argumentami nie zgadzam.. każdy potrzebuje trochę przestrzeni dla siebie.
    Jednakże te wnętrza są tak ze smakiem zrobione, że aż się chce tam przebywać mimo małego metrażu.
    Chyba patrząc na te delikatne, wybrane ze skrupulatnością dodatki, które dodają smaka, całości wygląda jak przestrzenne i przytulne zarazem wnętrze. Jestem oczarowana wnętrzem. To mój styl zdecydowanie. Poproszę jeszcze namiary na firmy: talerzy w gwiazdki, plecaka czarno białego i tej torby, choć torbę kojarzę z dawandy chyba. Ala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sensie zalet? :D to taki żart. jasne, że marzę o większym mieszkaniu, no ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma i się pociesza i robi się co może aby jakoś te metraże królewskie zagospodarować ;) na szczęście mamy jeszcze dwa pokoiki i każdy może wybyć do siebie :) moi rodzice mają dom, a kiedyś mieszkaliśmy na 38 metrach i też daliśmy radę i bardzo fajne wspomniam ten blokowy czas :)
      dziękuję za miłe słowa, bardzo mi miło! :* naprawdę uwielbiam pierdołki, ale muszę walczyć by w nich nie utonąć :D ;)
      a teraz namiary. a więc talerzyki mam z netto po 4 zł sztuka. były w okresie świątecznym, plecak na zdjęciach jest jeden. na krzesełku wisi w czekoladowe kropy i jest to firma dwell studio ze sklepu mamissima.pl. a torba to domyślam się, że chodzi i biała czarne wisząće na kaloryferze? to taki pojemnik, u nas na zabawki lub koce, marki ferm living ze sklepu scandikids.pl. :)
      aaaa i pianki jeszcze! no więc pianki są z zestawu do ozdabiania świątecznych pierników z marks&spencer.
      chyba wsio :)
      pozdrawiam Alu :*
      justyna

      Usuń
    2. Czyli nic nie kupię na już.. i nie osłodzę sobie piankami kawy :) za to popatrzę i naciesze oczy widokiem.. na diecie jestem ;)
      ale te talerze to fart.. super. Ostatnio mam wszystko w gwiazdy. Pościel, kocyki, szyte zabawki.. więc wybacz, że te talerze tak mi wpadły i o nich marudzę :) nie znam nawet tego sklepu.

      Usuń
    3. sam uwielbiam gwiazdki więc rozumiem tą miłość :) :D ;)

      Usuń
  2. ps. i jeszcze gdzie takie malutkie pianeczki sprzedają? ;) To już pełen wywiad :)))))

    Słodka Ala;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ee kiedy moge do was wpasc na focie na kanapie? idealnie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martynko, myślę, że czas się spotkać! :D
      zapraszam serdecznie!
      po weekendzie się odezwę :* :* :*

      Usuń
  4. Z tego wynika,że wychowałam się wraz z moja rodziną ( 2os.dorosłe + 2 dzieci)w porywach z Babcią:) w 40m2 kawalerce.....układ trochę inny nie aneks kuchenny,tylko zwykłe blokowe 2 pokojowe mieszkanie......Bywało ciasno,czasami brak przestrzeni dla kogoś,kłótnie czyli normalnie tak jak w każdym domu.Ale nigdy nie nazwałabym tego mieszkania klitką ani kawalerką-pewnie tym mieszkających w przestrzennych domach 100metrowych tak się może wydawać,ale nie mnie:)
    Bardzo mi się podoba Wasze mieszkanie,opcja rodzice plus dziecko.......bardzo przyjemnie można tak mieszkąć( i pewnie marzyć o większym)...ale te dodatki,poduszki,kubki...to tworzy przyjemny i ciepły rodzinny dom:)uwielbiam i więcej takich zdjęć na blogu proszę-pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo :*
      mój tata wychował się na 40 m2 z rodzicami i 4 rodzeństwa. takie to były czasy. a ja z rodzicami na 38 m2 mieszkaliśmy kilkanaście lat zanim do domu się przeprowadziliśmy. i tak patrząc co teraz ludzie budują to domek też mały bo mieszkalnej 120. ale nie zależnie na ilu metrach się mieszka zawsze fajniej gdy się je jakoś sympatycznie urządzi, a możliwości jest wiele. dziękujmy za ikeę :D haha. w takich dziuplach jest idealna :D ;) ale jak kiedyś żyli bez ikei to nie mam bladego pojęcia ;) :D

      Usuń
  5. Pierwsze co zwróciłam uwagę, to na kubeczki w kropeczki.. gdzie takie kupię?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety kubeczki mają już kilka lat i kupiłam je w takim trochę komunistycznym sklepie u mnie w mieście gdzie mydło i powidło. od patelni, miski po kryształy ;)

      Usuń
    2. Pokazywanie takich rzeczy powinno być zabronione ;))))))) potem wpędza się czytelników w choroby ;)
      Pozdrawiam i czekan na kolejne wpisy.

      ps. a czapa w grochy tez jakaś z zamierzchłych czasów?
      Czemu tak jest, że chcę tez taką? Pokrycie gustów, czy babskie chcenie ;)

      Usuń
    3. Są na allegro za całe 5,90 :)

      Usuń
    4. oo muszę koleżankom dać zać :D
      a czapa w grochy to nie wiem która to :/ ;)

      Usuń
  6. "nikt nie oczekuje u nas imprezy" - fakt u nas też nie - zawsze pada - "To wpadnijcie do nas bo u Was to tam tego ... yyy " hehe ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. czyli macie salon z aneksem :)kuchnia jest w rogu salonu? A zdradz mi co to za dywan w salonie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kuchnia zajmuje całe 2 ściany w prostokącie i nawet jak na standardy większych mieszkań jest podobno dość duża :D żadne wyspy w grę nie wchodziły bo musi być przestrzeń, szczególnie dla Julka. a dywan to po prostu wykładzina z leroy merlin obszyta :D

      Usuń
  8. Fajnie, ładnie i ze smakiem :)
    I przekonany jestem, że zrobiłabyś podobnie na dowolnej innej ilości metrów :)
    Biel i prostota (i oby nie pomylić z prostactwem :) ) rządzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz racje :D styl bym powieliła wszędzie, choć myślę, że trochę bardziej bym zaszalała, tak z rozmachem hehe ;)
      dzięki za opinię :)
      pozdrawiam :)
      justyna

      Usuń
  9. Bardzo mi się podoba, zwłaszcza klimat jaki stworzyłaś w tych czterech kątach:

    OdpowiedzUsuń
  10. AAA! foty super! mieszkanie piekne. My też na 50 m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :* :D
      a foty to były jaja z nimi :D potrzebuję uproszczonej instrukcji obsługi hehe :D ;)

      Usuń
  11. Fajnie mieszkacie i muszę powiedzieć, że ten argument z wyglądającym szykownie bajzlem rzeczywiście do mnie trafia :) Ja wychowywana w dużym domu miałam trochę problem z ogarnięciem się w kawalerce ale wynajmowaliśmy więc poszaleć z remontami nie było można :(
    PS. Kto nie marzy o thermomix'ie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkoda, że nie możesz zobaczyć tego co teraz się u mnie dzieje i jest to bajzel, ale na pewno nie szykowny. sama na siebie bata ukręciłam ;)
      może jakbym miała ten thermomix to ten bajzel był by mniejszy… ;)

      Usuń
  12. Pieknie u Was:)a skad bateria przy zlewie,bardzo ciekawa:)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :) bateria z ikei :) taki szlauch z niej trochę :D bardzo wygodny jest, bardzo polecam :)

      Usuń
    2. Dziekuje:)pozdrawiam!

      Usuń