poniedziałek, 10 lutego 2014

 our top 10 of 2013

Na początku roku zostałam zaproszona przez Lili & ja do podzielnia się naszymi hitami roku 2013 (dzięki :*). Tak więc powstała moja lista. W więkoszości dotyczy Julka. Od początku stycznia mam już kolejnych ulubieńców, ale o tym innym razem. Kolejność miejsc jest zupełnie przypadkowa. 


1.
kalosze kids' first Hunter wellies



Osobiście jestem miłośniczką kaloszy dlatego poszukiwałam odpowiednich dla mojego maluszka. Nie wiem jak u Was, ale w naszym przypadku kalosze używamy bardzo często, nie tylko gdy pada deszcz. Mieszkamy na końcu świata i breja w koło to prawie codzienność. 
Bardzo długo zastanawiałam się nad Hunter'ami ze względu na cenę. No bo czy warto wydać dość sporo na gumiaki dla dziecka. Trochę snobistycznie, trochę dlatego, że nic prostszego, co by mi się spodobało, nie znalazłam. Zaszalałam i zdecydowałam się na nie. Okazało się, że to był strzal w dychę! Fason idealny, miękkie, elastyczne tworzywo (obawiałam się, że mogą być sztywne jak te 'dorosłe'), szeroka cholewka ( mieści wełnianą skarpetę i spodnie bez wpychania na siłę, a często widzę u dzieci opientą cholewkę), praktyczna kolorystyka (jasne wykończenia są ciekawe, ale niestety w naszym przypadku niepraktyczne). Rozmiar dobrałam na tyle odpowiednio, że już bardziej ekonomicznie, a jednocześnie bez przesady, nie dało się trafić. Od jesieni, poprzez zimę, Julek mknie w swoich kaloszach i wełnianych skarpetach, na wiosnę będą idealne bez grubych soksów. Następnym razem, o ile kasa dopisze, też stawiam na Hunter.
Kalosze kupione na oficjalnej stronie Hunter

2.
 chusta Wayda Toulouse


Kolejne love to muślinowa chusta o wielu funkcjach. Uwielbiam naturalność w takim wydaniu. Delikatny, przewiewnym materiał. Zakupiłam dla Julka i niedawno skusiłam się na wersję dla mamy. 
marka dostępna w cocoshki.pl


3.
 termobutelka Pacific Baby


Nie przesadzę, jak powiem, że nie wyobrażam sobie życia bez niej. To idelane rozwiąznie na każdą porę roku. Zimą wiadomo, napój nawet w termoopakowaniu dość szybko traci temperaturę, a lodowate picie to nic przyjemnego (pomijam siebie ;) ). Latem natomiast temperatura gotuje, co też nie jest smakowite. Termobutla naprawdę długo trzyma odpowiednią temperaturę.
Do naszej dokupiłam ustnik i taka wersja bidonowa Julkowi najbardziej odpowiada. Nie chcecie wiedzieć co się działo jak raz zapomniałam zabrać z domu Pacificbaby i próbowałam podać wode z buteki w temperaturze otoczenia (jesienno-zimowego). Afera na 102.  
Jeśli chodzi o minusy to wymieniałabym to, że nie jest Julkoodporna. Zmaltretowana jest okrutnie, ale ważne, że działa. I tak szczerze to design też nie powala, ale drugiego takiego produktu na rynku brak.
Nasza jest z tuliluli.eu


4.
zabawy i zabawki DJECO


Francuska marka, która od ponad 50 lat zajmuje się produkcją inteligentnych zabawek najwyższej jakości. Warto wspomnieć, że stroną estetyczną zajmują się znani francuscy projktanci. Ofertę mają bardzo bogatą, bo produktów jest ponad 900! Każda mama i tata znajdzie coś odpowiedniego dla swojej pociechy. Kreatywna zabawa gwarantowana, a i przekrój cenowy jest bardzo szeroki.
Jak brakuje mi pomysłów na fajną zabawę to w ofercie Djeco zawsze znajdę coś na nudę. Kilka razy zamówiłam w podobnej cenie, podobne produkty innych firm i szczerze przyznam, że zawiodłam się jakością. 
Marka dostępna jest w bardzo wielu sklepach więc warto zapytać o nią wujka Google'a. 
Jest m.in. tu: adaboo.pl , mamissima.pl , fabrykawafelkow.pl , dadum.pl………


5.
rower Wishbone Bike


Pierwszourodzinowy prezent dla Julka. Super, mega czad! W wieku 13 miesięcy jak się Młody dosiadł to koniec. Jest mistrzem kierownicy i wszelkich manewrów. Nie ma żadnego innego rowerka biegowego, który mogłyby używać takie Maluchy. Nowozelandzka marka uwiodła mnie również estetyką. Nasza wersja to naturalne drewno, ale co jakiś czas w ofercie pojawiają się nowe wzory na ramie. Można róznież dokupić naklejki i nakładkę na siodełko. Na zdjęciu widać jakim przeobrażeniom ulega dostosowując się do wieku i umiejętności dziecka. 
Barierą jest cena. Rowerek 3w1 i cena też 3w1. Jednak zamiast wielu, różnych mobili, które kupujemy maluchom, warto zainwestować w taki zakup. Okazje urodzinwe czy gwiazdkowe są idealne. Zamiast zasypywania dzieci masą, niestety bezsensownych prezentów, warto zrobić rodzinną zrzutkę. U nas tak właśnie było. Zawsze można odsprzedać bo nawet używany na pewno zejdzie na pniu.
Taki rower warto kupić dość wcześnie. Im później dziecko rozpocznie przygodę z biegówką, to trzy koła są zbędne, a w ofercie dwukołówek jest cała masa. 
Nie znalazłam dostępnego egzemplarza, choć kiepsko szukałam, więc zainteresowani mogą googlować dalej. Oczekiwanie na dostawę np. tu


6.
jeżdzik Vilac


Kolejna francuska marka w naszym zestawieniu odkryć 2013. To właściwie odkrycie 2012 i prezent gwiazdkowy z tamtegoż roku, ale Julek odkrył go zdecydowanie w 2013 i tego się trzymajmy. Vilac oferuje przeróżny asortyment. Mam doświadczenia pozytywne i negatywne, ale akurat ten jeździk jest wspaniały. Wizualnie zachwyca. Jest doskonale wyważony, długość korpusu, rozstaw kół gwarantują stabilność, a doświadczenia mamy różne w tej kwestii. Jest to zabawka, którą Julek uwielbia wciąż tak samo od prawie roku. 
Ostatnio małe 'kuku' spotkało Vilac'a, ale to zdecydowanie nie wina jakości. Ta jest doskonała. Julek jest po prostu człowiekiem demolką, ale na ten moment jeździk wrócił do żywych. Tęsknota za uziemnionym autem była ogromna. 
Dostępność do wygooglowania bo jest w ofercie wielu sklepów, ale w tych co znalazłam wciąż oczekują na dostawę. Podobno ma być w marcu.


7.
marka Gray Label

  

W 2013 zdecydowanie wpadłam po uszy z Gray Label. W szafie Julka zagościło kilka świetnych jakościowo basic'ów w ekonomicznych rozmiarach. Długo się opierałam, choć to estetyka, którą bardzo lubię, ale cena.... Diabeł mnie skusisł i przepadłam totalnie!!!! Kto nie macał ten nie pojmie. 
Uniwersalność kroju i kolorystyka umożliwiają nieskończoną ilość miksów. Styl koszulowy to zdecydowanie not me, więc nawet 'na salony' wybieramy właśnie Gray Label. Wygoda i moda na każdą, dosłownie, okazję.
marka dostępna w cocoshki.pl 

8.
marka Ferm Living


W świeci designu od 2006 roku funkcjonuje duńska marka Ferm Living. Moje 2013 love. Skandynawski duch, którego uwielbiam, idealnie odzwiercielający moje obecne zamiłowania. Proste wnętrze i kilka oryginalnych dodatków tworzy całość. Kosz we wzór half moon to dla mnie jeden z takich elementów, który nadaje charakter. 
W Polsce dostępna w scandikids.pl , mukakiandfriends.pl


9. 
TK MAXX


Tu małe kłamstewko, bo jest to odkrycie sprzed kilku lat, ale w 2013 dostarczyło mi skarbów co nie miara. Śmiało mogę stwierdzić, że gdyby nie TKmaxx nie miałabym okazji wejść w posiadanie wielu fantastycznych marek, wielu świetnych rzeczy. Tikej wiele razy ratował w potrzebie. Moje hity to m.in. trzewiki Falcotto by Naturino za trochę ponad 60 zł, muślinowy śpiwór Aden+Anais 5o zł, zestaw naczyń dziecięcych Sugar Booger ok 40 zł, bluza Woops by Bjorkvin 50 zł, mogłabym wymianiać bez końca……….
Niestety, żeby coś wynaleźć trzeba często bywać, szperać i wyszukiwać.

10. 
The Mrs. Carter Show


Tak się rozpędziłam, że zapomniałam o paru mamuśkowych typach. Zostało jedno miejsce. Będzie to coś co zrobiło na mnie takie wrażenie, że mi szczęka opadła. To koncert Beyonce na Stadionie Narodowym. Lubię, ale nie jestem szczególną miłośniczką. Płyty żadnej nie posiadam. Talent i ciężką pracę szczerze doceniam i dlatego bardzo chciałam wybrać się na ten koncert. Show przeszło moje najśmielsze wyobrażenia. Takiej dawki doskonałości nigdy wcześniej nie miałam okazji spotkać. Wokal nieziemski, taniecznie niesamowicie, wrażliwość niespotykana, uroda oesu! Żadna inna wokalistka Jej nie dorówna i nie wiem jak Ona to robi. Prawdziwa Queen Beyonce. Na każdy kolejny koncert idę! 


To by było na tyle :)