wtorek, 28 kwietnia 2015

3

chyba nie przywiązuję uwagi do dat. nie za bardzo potrafię czcić okazje typu urodziny, imieniny, rocznice. jestem właściwie totalną ignorantką w tej kwestii. wynika to pewnie z tego iż sama nie mam oczekiwań względem siebie, więc i o innych zdarza mi się zapomnieć. choć nie powiem, że nie sprawia mi przyjemności kiedy znajomi jednak pamiętają. pamiętają mimo iż ja raz na kilka sezonów mam przebłysk. a potrafię mieć olśnienie po miesiącu i wtedy wysłać życzenia. 
od kiedy pojawił się Julek, to oczywiście dzień jego urodzin jest najważniejszym datą w moim życiu. jednak nigdy nie zdarzyło mi się stanąć na rzęsach i świętować niczym czingishany czy inne takie. nie wynajmowałam sali ani weselnej, ani żadnej innej, choć ta "żadna inna" to pewnie na etapie przedszkola nas nie ominie (damn) chyba, że zmienię chałupę w małpi gaj. w tym roku postanowiłam się postarać ciut bardziej jednak niż to bywało do tej pory. solenizant jakiś taki bardziej wymagający już, a raczej doceniający. razem przez kilka dni szykowaliśmy te parę dekoracji urodzinowych. "flajda" była na całego. tak przy okazji to opłaca się być papierniczym chomikiem. od dziecka lubowałam się w tego typu pracach więc ani kokardki od kwiatów czy opakowania po prezentach nigdy się marnowały. mój mały zapasik bibuł, papierów, taśm zgromadzony po jakże pięknych opakowaniach zamówień ze sklepów internetowych, przydał się jak znalazł. urodzinowe napięcie budowane przez kilka dni wzrastało i wzrastało. cudowna ta ekscytacja dziecka! "kiedy psijdom,  no kiedy? ale będzie fanie, ale będzie ziabawa!". byłam zdumiona, że zaraz trzylatek nie czeka na "plezienty". zero pytań, zero oczekiwań. idealnie! jednak wieczór przed trzecią rocznicą mojego ulubionego dnia Julko patrząc na stojący w przedpokoju karton oczami wyobraźni dostrzegł w nim autobus. nożyczki, zapasy taśmy i papierów oraz nieprzespana noc i rano, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, bajkowy autosan czekał na solenizanta. Julko zachwycony siedział w nim pół dnia póki  "popisy button" się nie włączył. ale kto bogatemu zabroni? no, także ten, było super!
niestety tuż przed imprezą połowa gości się rozchorowała czyli cale dwa goście. a czy ja nie wspomniałam już, że to nie wesele? no więc całe dwa zdrowe przybyły. tak przy okazji to chorowitkom dziękujemy za cudowny  rowerowy prezent, ale o nim to przy innej okazji. grunt, że dzieci zadowolone, a solenizant już prosi o kolejną balangę. myślę, że dowodem jego dobrej zabawy może być poziom upocenia. a upocił się od szaleństw, rozebrać się nie chciał, baaa, nawet nie chciał się od rana przebrać. chyba ma wywalone po matce na takie imprezy. nie żebym ja brudna i upocona po bankietach latała. 
poniżej mała foto relacja z dnia julkowych urodzin. imprezę rodzinną, acz równie barwną zachowam dla nas ;)















































patrząc na zdjęcia trudno nie wspomnieć o spożywczej części przyjęcia. kiedyś osobiście podjęłam dwie próby przygotowania tortów, ale wyszła z nich totalna katastrofa (jedna próba na roczek Julka, druga na drugie urodziny) także tym razem podziękowałam sobie. będąc na urodzinach kolegi Julka rozkoszowaliśmy się przepysznym, czekoladowym tortem i wiedziałam, że to właśnie TEN musi zagościć i u nas! autorką całego naszego kateringu jest nasza ciocia Agnieszka. babeczki, ptysie, galaretki, ciasteczka i to wszystko tylko i wyłącznie z najlepszych produktów! nie żadne gotowce, proszki babeczkowe i inne takie syfki. wszystko idealne dla dzieci, dla ludzi po prostu! taki tort czy muffinka (ulubiona Julka zresztą i do dziś mnie o nie męczy) to smak belgijskiej, prawdziwej czekolady, a nie wyrobu czekoladopodobnego. albo taki ptyś. słodki, słony, sama nie wiem, ale idealny (stare pożarły, aż żałowałam, że nie schowałam przed nimi) no a ciastka! ciastka które nazwałam fitness, żebym mogła powiedzieć, że praktykuję. ciastka samo dobro, ciastka bomba energetyczna! ciocia Aga może dla każdego chętnego może przygotować to i owo jakby co. o tuuu jest… słodkie pasje

a teraz troszkę gadżeto info dla zainteresowanych:

papierowe słomki, ażurowa patera oraz
kolorowe kubki, talerze, patera, czapki papierowe - RICE dostępne np. tu lub tu
balony confetti oraz "the best day ever" - tu
bluza krokodyle - Mini Rodini tu
spodnie cyferki - Nununu Baby tu
pamperek pan kropelka - tu dziękujemy Hobuko! :*

wtorek, 7 kwietnia 2015



wspomnienie wiosny

już była. już narobiła apetytu. i zniknęła. łobuziara jedna! wspominamy i przywołujemy! wiosno, c'mon!!!!












bluza - mini rodini
spodnie - mini rodini
kurtka - mini rodini
chusta - bobo choses
buty - 10is
happy&crazy child - created by Justyna&Bart