bataty taty
co jakiś czas dzielę się pewnymi genialnie prostymi przepisami, na które się porywam. czynię to i dziś. przepis, a raczej "przepis", który dziś zobaczycie spełnia moje dwa podstawowe kryteria czyli małej liczby składników oraz nieubrudzenia sobie rączek.
polska bogini jadła przykazała korzystać z produktów sezonowych. bo tak zdrowo i ekonomicznie. no a, że w mojej biedronce jest właśnie sezon na bataty, więc od wczoraj z nich czerpię :P
batat, wilec ziemniaczany (what?), potocznie jest zwany słodkim ziemniakiem. no a pyry to ja ubóstwiam! przyzwyczajona jestem też do słodkiej pomidorówki i mizerii, a mięso z dżemem czy innym owocem mi nie straszne (poznańską mamę mam i wielu to wiele wyjaśni). czy jest więc bardziej idealniejsze warzywo dla mnie niż słodka pyra? no właśnie.
potrzebne będą:
bataty
oliwa (tudzież olej)
sól (pieprz, tymianek, rozmaryn czy co tam macie i lubicie)
przynosimy ze sklepu
szorujemy
kroimy (polecam pewien rodzaj noża, a mianowicie nóż santoku. jest rewelacyjny. kroje nim wszystko, nawet palce)
dorzuciłam pięć zalegających, koktajlowych pomidorków
ostatnio zaopatrzyłam się w takie coś ooo więc do doprawienia użyłam oliwy pistacjowej i z bazylią oraz soli z domieszką suszonej lawendy, suszonych pomidorów, rozmarynu, tymianku i pieprzu. taka mieszanka smakuje obłędnie i myślę, że można coś podobnego samemu pokombinować. ten wspaniały mix smakuje ze wszystkim.
wykonałam mały dodatek do ziemniaków w postaci tego co tam zalegało. rucola (jak dla mnie za duże te opakowania sprzedają i zawsze mi się marnuje), otwarty dwa dni wcześniej ser feta (zostawiłam kawałek dla smaku, a reszta upichciła się ze szpinakiem), oliwki (nawet Julko już nimi gardzi) i doprawiłam moją ulubioną mieszanką soli oraz słodkim dresingiem.
powędrowały do piekarnika na ok 25 -30 minut (w zależności jak grubo pokroimy), rozgrzanego do 220 stopni i...
VOILA!
myślę, że sos czosnkowy byłby idealnym dodatkiem, ale mam dziś gości także ten..
a czemu bataty taty? bez skojarzeń proszę :P prawda jest taka, że On ich na oczy nie widział. nazwę zawdzięczają Julkowi.
czyli już wiecie co będzie na obiad albo kolację? do dzieła, dacie rade! tylko prawdziwy idiota kulinarny jest w stanie to sknocić.